W sierpniu 1914 roku miała miejsce pewna wyprawa na Antarktydę która miała przebyć pieszo Antarktydę. Dowódcą był Ernest Shackleton. 28 mężczyzn jednak nie wypełniło swojego planu. W styczniu 1915 roku ich statek utknął w lodzie morskim. Następnie przez kilka miesięcy mieszkali na tym statku skutym lodem. 27 października 1915 roku ich statek został zmiażdżony przez lód. Musieli od tej chwili przebywać na krze 80 mil od planowanego miejsca. Wcześniej zabrali ze sobą m.in. Biblię, zapasy jedzenia, trzy łodzie ratunkowe. Ogromne mrozy, noc polarna, wyczerpujące się zapasy jedzenia [z czasem musieli zabijać swoje psy zaprzęgowe i je jeść, polowali na foki, pingwiny]. Poza tym byli setki kilometrów od najbliższych siedzib ludzkich.
Ernest Shackleton gdy kompletował załogę do tej antarktycznej misji to podobno [nie ma potwierdzenia] zamieścił takie ogłoszenie na które zareagowało 5000 osób : "Poszukiwani mężczyźni do niebezpiecznej podróży. Małe zarobki, przenikliwe zimno, długie miesiące całkowitej ciemności, ciągłe niebezpieczeństwo. Bezpieczny powrót wątpliwy. Honor i uznanie w przypadku sukcesu." ---- taki "honor i uznanie" to marność, pycha życia. Skoro jednak znaleźli się śmiałkowie by wyruszyć za Ernestem Shackletonem na Antarktydę ryzykując życie dla marności, to nieskończenie bardziej idźmy za BOGIEM i ZBAWICIELEM Jezusem Chrystusem poświęcając Mu całych siebie, oddając MU wszystko bo to najlepsza, najmądrzejsza decyzja jaką może uczynić człowiek ... nawet gdyby to wiązało się z ogromnym cierpieniem, z ogromnym poświęceniem to ON i OJCIEC są godni oddania Im wszystkiego, ofiarowania wszystkiego, poświęcenia wszystkiego. Dzięki Nim istniejemy, żyjemy, mamy wszelkie dobro :
"Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. (38) I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. (39) Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je. (40) Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje, a kto mnie przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał." - Ewangelia apostoła Mateusza 10:37-40 BW
"Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. (25) Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. (26) Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? (27) Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według uczynków jego." - Ewangelia apostoła Mateusza 16:24-27 BW
"Wtedy odpowiadając Piotr rzekł mu: Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za tobą; cóż za to mieć będziemy? (28) A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam, że wy, którzy poszliście za mną, przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie chwały swojej, zasiądziecie i wy na dwunastu tronach i będziecie sądzić dwanaście pokoleń izraelskich. (29) I każdy, kto by opuścił domy albo braci, albo siostry, albo ojca, albo matkę, albo dzieci, albo rolę dla imienia mego, stokroć tyle otrzyma i odziedziczy żywot wieczny. (30) A wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi." - Ewangelia apostoła Mateusza 19:27-30 BW
"Kiedy byli w drodze, ktoś powiedział do niego: Panie, pójdę za tobą, dokądkolwiek się udasz. (58) Jezus mu odpowiedział: Lisy mają nory, a ptaki niebieskie - gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma gdzie położyć głowy. (59) Do innego zaś powiedział: Pójdź za mną! Ale on rzekł: Panie, pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać mego ojca. (60) Lecz Jezus mu odpowiedział: Niech umarli grzebią swoich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże. (61) Jeszcze inny powiedział: Pójdę za tobą, Panie, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z tymi, którzy są w moim domu. (62) Jezus mu odpowiedział: Nikt, kto przykłada swoją rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do królestwa Bożego." - Ewangelia Łukasza 9:57-62 UBG
"A
[Jezus] idąc wzdłuż wybrzeża Morza Galilejskiego, ujrzał dwu braci:
Szymona, zwanego Piotrem, i Andrzeja, brata jego, którzy zarzucali sieć w
morze, byli bowiem rybakami. (19) I rzekł do nich: Pójdźcie za mną, a
zrobię was rybakami ludzi! (20) A oni natychmiast porzucili sieci
i poszli za nim. (21) I odszedłszy stamtąd dalej, ujrzał innych dwu
braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata jego, którzy wraz z ojcem
swoim, Zebedeuszem, naprawiali w łodzi swoje sieci, i powołał ich. (22) A
oni zaraz opuścili łódź oraz ojca swego i poszli za nim." - Ewangelia apostoła Mateusza 4:18-22 BW
_________________________________
"Człowiek, który powrócił do żywych po lodowej próbie przetrwania. Jego wyprawa przeszła do historii" - https://www.national-geographic.pl/traveler/artykul/raport-specjalny-sir-ernest-shackleton - cytuję fragmenty :
Jego trzecia wyprawa polarna okazała się gehenną. Zanim na dobre się zaczęła, statek Endurance płynący na Antarktydę utknął w lodowym paku na Morzu Weddella. Dla Shackletona był to koniec zorganizowanej z wielkim trudem ekspedycji i początek najcięższej próby przetrwania. Na długie miesiące został uwięziony z załogą na statku w bezkresnej śnieżnej pustyni. Najgorsze miało jednak dopiero nastąpić.
30 października.
Zaczyna się marsz w kierunku lądu. Każdy ma prawo wziąć nie więcej niż kilogram rzeczy osobistych. Shackleton wydaje to polecenie z myślą o przyszłej żegludze możliwej po otwarciu się lodu. Każe też zastrzelić psy nieprzyuczone do zaprzęgu i kota, który przez długie miesiące dryfowania stał się maskotką wyprawy. Po południu w bezmiarze bieli pojawia się osobliwy widok: bezładna kolumna ludzi ciągnących na płozach łódź ratunkową oraz siedem psich zaprzęgów. Do wieczora pokonują milę. Następnego dnia Shackleton zarządza rozbicie nowego obozu – nazwanego Oceanicznym – zaledwie półtorej mili od Endurance. Ma nadzieję, że dryf zniesie ich w pobliże wyspy Paulet odległej jakieś 250 mil na północ. Gdy kra pęknie, będzie można popłynąć dalej łodziami. Na razie załoga kursuje jednak między namiotami a wrakiem – udaje się jej uratować trzy tony zapasów oraz mnóstwo lin, desek i żagli.
29 grudnia.
Po kilku dniach morderczego wysiłku i buncie jednego z członków załogi Shackleton decyduje się przerwać marsz i założyć kolejny obóz – „Cierpliwości”. Lód nie jest tu jednak tak stabilny jak w poprzednim obozie i mocno nasycony wodą. Pobyt w nowym miejscu okazuje się poważną próbą dla wszystkich. W paku nie pojawia się żadne pęknięcie, doskwiera nuda, zapasy jedzenia szybko topnieją. W połowie stycznia zostają zastrzelone psy z pięciu zaprzęgów – psie jedzenie staje się podstawą wyżywienia załogi. Wkrótce zaczyna brakować mięsa fok. Pod koniec lutego udaje się jednak zabić trzysta małych pingwinów Adeli.
9 marca 1916 r.
Pod stopami daje się odczuć falowanie paku. Na rozkaz Shackletona odbywają się ćwiczenia w ładowaniu łodzi na wypadek nagłego pęknięcia kry, na której stoi obóz. Dwa tygodnie później na zachodzie ukazuje się ląd, pierwszy od szesnastu miesięcy – wyspa Joinville. Nie ma jednak możliwości dotarcia do niej: pak jest zbyt zbity, by płynąć, i zbyt luźny, by iść na piechotę. Shackleton w milczeniu przygląda się mijanej wyspie. Obawia się teraz najgorszego – zniesienia przez dryf poza krańce Półwyspu Antarktycznego. Z końcem marca żywot kończą pozostałe psy; te młodsze zostają zjedzone. Zamiast żalu załoga wyraża zaskoczenie dobrym smakiem ich mięsa.
9 kwietnia.
Shackleton wydaje długo oczekiwany rozkaz wodowania i trzy łodzie zaczynają kluczyć między ścierającymi się masami lodu. Pierwszą noc rozbitkowie spędzają na niewielkiej rozkołysanej krze. Przed północą Shackleton, tknięty złym przeczuciem, wychodzi rozejrzeć się po obozie. Gdy mija jeden z namiotów, kra pęka i do wody wpada dwóch marynarzy. Jeden wydostaje się o własnych siłach, drugiego wyciąga dowódca wyprawy. Chwilę później szczelina w lodzie się zamyka. Nikt już nie śpi tej nocy. Kolejne dni okazują się koszmarem. Załoga osłabiona monotonną dietą zmaga się z wiatrem osiągającym 9 stopni w skali Beauforta. Niemożliwe okazuje się płynięcie po otwartym, wzburzonym morzu i łodzie muszą błądzić w labiryncie paku. Shackleton poważnie się niepokoi, że prąd zniesie ich na otwarty Atlantyk. Wszyscy są przemoczeni i zziębnięci, niektórzy cierpią na chorobę morską. Wokół łodzi złowieszczo pływa stado orek. Na dodatek przeprowadzone naprędce pomiary wskazują, że nie przybliżyli się do lądu ani o milę. Wyspy Króla Jerzego i Deception znalazły się poza zasięgiem, najbliższym lądem jest Wyspa Słonia.
15 kwietnia.
Po trzech potwornych nocach na wzburzonym morzu, bez słodkiej wody, ludzie wychodzą na kamienistą plażę Wyspy Słonia. Niektórzy wyglądają jakby oszaleli – tarzają się albo napychają kieszenie kamieniami. Shackleton nie przespał ani jednej nocy od chwili opuszczenia Obozu Cierpliwości. Mimo to kilka dni po wylądowaniu ogłasza, że z pięcioma osobami wyruszy najlepszą łodzią do stacji wielorybniczej na Georgii Południowej odległej o 800 mil. Kolejne dni oznaczają przygotowywania do zadania, które – gdyby rozważyć wszystkie okoliczności – jest niewykonalne. Zaledwie 7-metrowa łódź James Caird ma się zimą zmierzyć z najgroźniejszym oceanem na świecie. Jeśli nie dotrze do celu, reszta załogi ma na wiosnę spróbować dopłynąć na wyspę Deception odwiedzaną przez wielorybników.
28 kwietnia.
Piątego dnia żeglugi uspokaja się wiatr, który gna stateczek po wzburzonym morzu, fale stają się jednak nieprawdopodobnie wysokie. Pojawia się dodatkowe niebezpieczeństwo: pył wodny zamarza, tworząc na łodzi skorupę grubości ok. 40 cm. Przeciążona James Caird zaczyna tonąć. Załoga, której każdy ruch sprawia nieznośny ból z powodu odmrożeń i czyraków wywołanych słoną wodą, rozpoczyna żmudne skuwanie lodu.
2 maja.
Wichura przybiera na sile, Shackleton widzi jednak za łodzią skrawek czystego nieba. W następnej chwili zdaję sobie sprawę, że nie jest to szczelina między chmurami, lecz biały grzbiet kolosalnej fali. Łódź cudem przeżywa to uderzenie. Piętnastego dnia podróży otuchy dodają załodze kormorany, które nie oddalają się od lądu na więcej niż 15 mil. Po południu ludzie mogą już cieszyć oczy widokiem ziemi. Brzeg jest jednak niedostępny – fale rozbijają się na podwodnych skałach. Następnego dnia zrywa się wichura, która zmienia się w huragan. Wyczerpana załoga stara się utrzymać stateczek z dala od zdradliwych klifów, na które pcha go wiatr. W tym samym czasie u brzegów wyspy tonie z ludźmi pięćsettonowy parowiec.
10 maja.
Po siedemnastu dniach żeglugi łódź z trudem dobija do brzegu w zatoce Króla Haakona. Rejs Jamesa Cairda zostanie później uznany za jeden z największych rejsów łodzią, jakie kiedykolwiek się odbyły. Jednak koniec wyczerpującego rejsu nie oznacza jeszcze wybawienia. Sześciu ludzi znajduje się w wąskiej cieśninie otoczonej wysokimi górami i odległej ok. 150 mil od stacji wielorybniczych. Na mapach wnętrza lądu zieją białe plamy. Zima zbliża się wielkimi krokami i szanse na wydostanie się z zatoki maleją z każdym dniem.
19 maja.
W księżycową noc Shackleton, Worsley i Crean (drugi oficer na Endurance) wyruszają w kierunku stacji Husvik na wschodnim wybrzeżu. Zesztywniali ze zmęczenia i zimna kilkakrotnie mylą drogę, co zmusza ich do uciążliwego szukania nowych przejść. 20 maja. Po trzydziestu sześciu godzinach marszu docierają do obrzeży Stacji Stromness. Obdarci, brudni, ze skołtunionymi włosami i twarzami czarnymi od dymu wyglądają strasznie. Napotkanego brygadzistę proszą, by zaprowadził ich do zarządcy. Okazuje się nim Thoralf Sørrle – Shackleton poznał go dwa lata wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem wyprawy.
"Człowiek, który powrócił do żywych po lodowej próbie przetrwania. Jego wyprawa przeszła do historii" - https://www.national-geographic.pl/traveler/artykul/raport-specjalny-sir-ernest-shackleton - koniec cytowanie fragmentów.
______________________________________________________________________
Ta ponad 1000 kilometrowa podróż tą 7-metrową łódeczką po najgroźniejszych wodach pośród takich ciężkich warunków jest uznawane za jedno z największych osiągnięć żeglarskich w historii. 30 sierpnia 1916 roku - po pięciu miesiącach z Georgii Południowej na Wyspę Słoniową dotarła pomoc dla pozostałych 21 mężczyzn. Okazało się że wszyscy żyją. Spędzili dwa lata poza poza cywilizacją, w bardzo ciężkich arktycznych warunkach.
Ich cierpienia, ból były wielkie, ale się nie poddali. O ile bardziej my zbawieni idący za BOGIEM Żywym Jezusem Chrystusem mamy dzięki trwaniu w NIM - nadprzyrodzoną moc aby być MU wiernym, aby pełnić wolę Bożą w każdych okolicznościach, w każdym czasie. Mamy w obecności PANA ZBAWICIELA w nas - moc potrzebną aby nawet pośród najgorszych cierpień, największych utrapień pełnił wolę Bożą, pełnić przykazania miłości. Mamy Chrystusową moc której nikt i nic nie może złamać. Nie zwątpmy w to nigdy, ale wiarą trzymajmy się Chrystusowych obietnic, Jego Słów. Nigdy nie traćmy nadziei Chrystusowej, nigdy się nie poddawajmy w trwaniu w zmartwychwstałym, wszechmogącym Jezusie Chrystusie. ON zawsze nas wspomoże, zaopatrzy we wszystko co potrzebujemy by być MU wiernym, by pełnić Jego wolę, by czynić przykazania miłości .............. Pamiętajmy że w każdym cierpieniu, w każdym utrapieniu wystarczy nam Jego łaska.
Nie wiem czy tych 28 mężczyzn było zbawionych, ale jako zbawieni mielibyśmy moc przetrwać gorsze rzeczy niż oni. Oczywiście nie powinniśmy sami wystawiać się na cierpienia, nie powinniśmy podejmować głupich wyborów, nie powinniśmy szafować niepotrzebnie swojego życia, nie powinniśmy kusić BOGA. Cokolwiek się wydarzy na świecie, cokolwiek wydarzy się w naszym życiu czy naszych bliskich, to pamiętajmy że nawet w najgorszym cierpieniu : wystarczy nam łaska naszego PANA ZBAWICIELA - "A żebym zbytnio nie wynosił się ogromem objawień, dany mi został cierń dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował, żebym się ponad miarę nie wynosił. (8) Dlatego trzy razy prosiłem Pana, aby on odstąpił ode mnie. (9) Lecz powiedział mi: Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. (10) Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach ze względu na Chrystusa; gdy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny." - 2 List apostoła Pawła do Koryntian 12:7-10 UBG
Jaką najgorszą sytuację możesz sobie wyobrazić na świecie czy w swoim życiu ?? Czy to Wojna światowa ?? Głód ?? Więzienie chrześcijan ?? Męczeńska śmierć ?? Śmierć bliskich ?? ... Nie wiem co według ciebie jest najgorszym co mogłoby cię spotkać, ale wiem że jeśli jesteś zbawiony/zbawiona to : "Wystarczy ci moja łaska".
_______________________________________________________________________
Gdy 28 uczestników wyprawy wyruszyło w stronę Wyspy Słoniowej, to po dotarciu do niej, połowa z nich z powodu ogromu cierpień : wykazywała oznaki szaleństwa. Trwając w PANU Jezusie, a ON w nas możemy być pełni rozumu w takich w cierpieniach jak ci marynarze, a nawet w o wiele gorszych. W każdym cierpieniu, w każdym utrapieniu nawet najgorszym możemy być pełni rozumu, czynić wolę PANA, przestrzegać przykazań miłości ... Pamiętajmy zawsze i wszędzie : "Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości".
"Wyprawa Shackletona na Antarktydę. "Przynajmniej połowa z nas oszalała"" - https://wielkahistoria.pl/wyprawa-shackletona-na-antarktyde-przynajmniej-polowa-z-nas-oszalala/ - cytuję fragmenty :Kiedy mglisty poranek przyniósł wreszcie kres nocy, załoga odkryła, że łodzie pokryte są lodem, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Temperatura w nocy spadła do −22 stopni Celsjusza. Podczas odrąbywania lodu siekierami mężczyźni przekazywali sobie cukier w kostkach do zjedzenia.
„Większość ludzi wyglądała już na autentycznie przemęczonych” – pisał Shackleton. „Wargi mieli popękane, a zaczerwienione oczy i powieki pokryte były solą. (…) Musieliśmy rzecz jasna prędko wylądować i postanowiłem, że celujemy w Wyspę Słoniową”.
Słońce wzeszło, wiatr im sprzyjał i wiał mocno, a oni mknęli ku swojemu przeznaczeniu. Do godziny 16 wiatr się wzmógł i przerodził w sztorm, który to posyłał wysokie fale uderzające w łódź, dokładając się tym samym do ich rozpaczy.
Sam Stancomb Wills miał nieuniesione krawędzie nadburcia, przez co woda wlewała się do zapasów i na ludzi. Z pokładu Jamesa Cairda Shackleton wyczuwał, że musi poprawić morale załogi choćby w jakiś drobny sposób, dlatego rozdał dodatkową porcję jedzenia wszystkim wiosłującym. Część mężczyzn nie mogła skorzystać z tego dodatku, trawiła ich bowiem choroba morska. Wielu też cierpiało z powodu czerwonki wywołanej surową karmą dla psów, przez co musieli przewiesić się przez burty i balansować na okrężnicy.
Shackleton rozkazał, ażeby łodzie utrzymywały się w zasięgu głosu, co z każdą chwilą było coraz trudniejsze. Stancomb Wills nabrał wody do kolan i Holness – który pracował niegdyś na trałowcu oraz stawiał czoła lodowatym wodom północnego Atlantyku – ukrył twarz w dłoniach, a następnie zaszlochał z mieszaniną przerażenia i smutku.
Na domiar złego skończyła im się woda. Zazwyczaj pozyskiwano ją w każdym kolejnym „obozowisku”, jednak kiedy poprzedniej nocy pospiesznie opuścili tamtą zmieniającą kierunek krę, nie było już na to czasu. Mężczyźni byli udręczeni za sprawą słonej wody tryskającej im raz po raz prosto w twarz, ich usta spuchły, a wargi krwawiły. Jedyną ulgę przynosiło surowe focze mięso.
Za burtę wyrzucono dryfkotwy zrobione z pasów płótna i wioseł – tak zaczęła się trzecia noc na łodziach. Mimo niezwykle trudnych dni oraz długich i potwornych godzin spędzonych w ciemności, sternicy – czyli Wild i McNish, Hudson i Crean, a także Worsley i Greenstreet – trwali niewzruszenie na swoich stanowiskach, podczas gdy rozbijały się o nich fale, ubrania zamarzały na ich ciałach, a wiatr i mgła szczypały zmęczone twarze.
Temperatura spadła i na powierzchni wody wykwitły kolejne lodowe wzory. Drżący i wtuleni w siebie mężczyźni próbowali wyrwać choćby kilka minut snu. Wielu wolało wiosłować, odpychać na boki kawałki lodu, które sunęły w ich stronę, albo też robić cokolwiek innego, byle tylko rozruszać zmarznięte ramiona.
„Przynajmniej połowa drużyny oszalała” – stwierdził Wild. „Szczęśliwie nie byli agresywni, a jedynie bezsilni, pogrążeni w rozpaczy”. Stancomb Wills podpłynął do Cairda, żeby donieść, iż Hudson załamał się po 27 godzinach przy rumplu, natomiast Blackborow powiedział, że „coś jest nie tak” z jego stopami. Ciągłe zanurzenie w słonej wodzie spowodowało u wielu mężczyzn wystąpienie bolesnych ropni.
Ich ciała mocno ucierpiały podczas podróży, a gardła pulsowały z bólu powodowanego pragnieniem. Wiatr ustał i zabrali się do wiosłowania, a zadanie to było boleśniejsze z powodu odcisków pokrywających ich dłonie. Do trzeciej po południu łodzie znajdowały się już tylko 16 kilometrów od lądu, a lodowiec oraz górę lodową można było obejrzeć już ze szczegółami.
Na tym etapie mężczyźni napotkali silne prądy pływowe, które utrzymywały łodzie na dystans. Po dobrej godzinie wiosłowania z całą mocą zbliżyli się do wyspy o jakieś 1,5 kilometra. O godzinie 17 na północnym zachodzie pociemniały chmury i wkrótce później rozpętała się burza. Nie czekało ich zatem lądowanie, a tylko kolejna noc w kołyszących się łodziach.
We wszystkich trzech łodziach bez przerwy wybierano wodę. W najbardziej wystawionym na ataki Stancombie Willsie czterech z ośmiu mężczyzn nie było w stanie w tym pomóc: McIlroy, How i Bakewell wylewali wodę za burtę, walcząc o życie swoje i reszty załogi, podczas gdy Crean ściskał rumpel.
Na pokładzie Jamesa Cairda McNish zmienił Wilda u steru, ale zasnął na chwilę z wyczerpania. W tym momencie niewzruszony Wild przejął z powrotem stery, a jego „stalowoniebieskie oczy” – jak napisał później Shackleton z czułością i dumą – wyglądały „w stronę nadchodzących dni”.
Z kolei w Dockerze około północy Cheetham usłyszał, jak tył łodzi trzeszczy i wszyscy uczestnicy wyprawy rzucili się, aby przesunąć swoje zapasy. Skulony pod płótnem jednego z namiotów Greenstreet zdołał rozświetlić wnętrze zapałką, żeby Worsley mógł spojrzeć ukradkiem na swój maleńki kompas.
Później niektórzy z załogi zauważyli, że Worsley przestał ich słyszeć, a głowa zapada mu się stopniowo w korpus. Gdy w końcu udało się go przekonać, aby oddał sterownicę Greenstreetowi, tak zesztywniał od garbienia się nad drążkiem sterowym, że nie był w stanie się wyprostować, a jego sztywne mięśnie wymagały najpierw rozmasowania, zanim mógł się położyć prosto na dnie łodzi. Nie spał od ponad 90 godzin.
„Była to surowa noc” – pisał Shackleton. James Caird wziął na hol słabującego Stancomba Willsa, a mimo to niekiedy ta druga łódź ginęła z oczu, znikając we wzburzonej wodzie, a następnie wyłaniała się z czarnego morza, przeskakując akurat nad grzbietem fali.
To, czy Stancomb Wills, najbardziej licha spośród trzech łodzi, da sobie radę, zależało od utrzymania kontaktu z Cairdem i przez całą noc Shackleton siedział z dłonią na linie holowniczej, porastającej coraz bardziej lodem. Mężczyzna musiał być naprawdę bliski wyczerpania.
„Praktycznie od kiedy wyruszyliśmy, sir Ernest stał wyprężony dzień i noc na nawisającej rufie Cairda” – pisał Lees. „Niesamowite, że ustał, ciągle czujny, w tak odsłoniętym miejscu”. Shackleton nie spał od dnia, w którym opuścili Obóz Cierpliwości
„Uznałem, że musimy stawić czoła niebezpieczeństwom, które niesie ze sobą to nieatrakcyjne lądowisko” – napisał Shackleton. „Dwa dni i dwie noce bez picia i ciepłego jedzenia wprowadziły istny zamęt pośród większości członków załogi. Jego własne gardło i język były tak spuchnięte, że mógł jedynie szeptać, a jego rozkazy podawali dalej Worsley lub Hurley.
Wills został starannie ustawiony przy wlocie do rafy, po czym na jednej z fal wpłynął prosto na kamienistą plażę. Shackleton polecił, aby to Blackborow jako najmłodszy uczestnik ekspedycji miał zaszczyt wyjść na ląd jako pierwszy. Młodzian siedział jednak bez ruchu.
„Pomogłem mu przejść przez burtę, żeby uniknąć opóźnień. Może tylko zrobiłem to trochę zbyt obcesowo” – pisał Shackleton. „Natychmiast usiadł w wodzie i nie chciał się ruszyć. Nagle zdałem sobie sprawę z tego, o czym zdążyłem zapomnieć, mianowicie że poważnie odmroził sobie obydwie stopy”.
Docker poszedł w ślady Willsa, a następnie James Caird, który był zbyt ciężki, aby wylądować, musiał zostać rozładowany żmudnie na raty i dopiero potem można go było wciągnąć przez rafę na plażę obok pozostałych łodzi. Mężczyźni wyszli chwiejnym krokiem na ląd. Hurley, ze swoim Vest Pocketem firmy Kodak w dłoni, wyskoczył, żeby uwiecznić lądowanie łodzi i pierwszy posiłek na Wyspie Słoniowej.
„Wielu cierpiało z powodu tymczasowej aberracji umysłowej” – donosił Hurley. „Jedni szlajali się bez celu, inni drżeli, jakby zapadli na drżączkę poraźną” [tak nazywano wtedy chorobę Parkinsona]. „Hudson postradał zmysły” – stwierdził McNish z typową dla siebie bezpośredniością. Niektórzy wkładali sobie do kieszeni kamienie albo tarzali się po kamienistej plaży, ukrywając twarz w kamieniach i obrzucając się nimi.
„Na Willsie zaledwie dwóch mężczyzn nadawało się do czegokolwiek” – wspominał Wordie. „A część towarzyszy po prostu zwariowała. Jeden wziął nawet siekierę i opanował się dopiero po zabiciu jakichś dziesięciu fok. (…) Żaden z nas z pokładu Cairda tak nie ucierpiał”.
Spędzili siedem przerażających dni w odkrytych łodziach na południowym Atlantyku i to na samym początku polarnej zimy. Przez sto siedemdziesiąt dni dryfowali na krze lodowej bez wystarczających zapasów jedzenia oraz bez odpowiedniego schronienia. Do tego od 5 grudnia 1914 roku – to jest od czterystu dziewięćdziesięciu siedmiu dni – nie postawili stopy na lądzie.
"Wyprawa Shackletona na Antarktydę. "Przynajmniej połowa z nas oszalała"" - https://wielkahistoria.pl/wyprawa-shackletona-na-antarktyde-przynajmniej-polowa-z-nas-oszalala/ - koniec cytowania fragmentów.
_____________________________________________________________
Życzę sobie i wam w PANU ZBAWICIELU Jezusie Chrystusie abyśmy nie musieli mieć wielkich cierpień, wielkich utrapień, ale choćbyśmy mieli nawet najgorsze cierpienia, najgorsze utrapienia, to trwając w naszym ZBAWICIELU BOGU Prawdziwym nie postradamy zmysłów, nie zwariujemy, ale w przez zaufanie PANU BOGU świętości, miłości, pełnieniu woli Bożej wytrwamy do końca. Nigdy nie traćmy Chrystusowej nadziei, nigdy się nie poddawajmy w zaufaniu PANU BOGU. Zawsze i wszędzie miejmy w sercach że : "Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości"
Gdy opuszczali statek który był miażdżony przez lód zabrali ze sobą między innymi Biblię oraz banjo - instrument muzyczny. Ernest Shackleton wyrwał z Biblii dedykację od królowej Anglii z Psalmem 107:24 i z Księgi Hioba 38:29-30. Wyrwał także Psalm 23 i zostawił resztę Biblii w śniegu. Ja bym niczego nie wyrywał, ale wziął całą Biblię. Jeden z członków załogi wziął tą Biblię ze śniegu i trzymał ją przy sobie.
Nie wiem co śpiewano w akompaniamencie banjo, ale my zbawieni obyśmy mieli duchowe pieśni jak np. Paweł i Sylas gdy byli w ranni w więzieniu : "A gdy jej panowie ujrzeli, że przepadła nadzieja na ich zysk, pochwycili Pawła i Sylasa, zawlekli ich na rynek przed urzędników. (20) I stawiwszy ich przed pretorów, rzekli: Ci oto ludzie, którzy są Żydami, zakłócają spokój w naszym mieście (21) i głoszą obyczaje, których nie wolno nam, jako Rzymianom, przyjmować ani zachowywać. (22) Wraz z nimi wystąpił też przeciwko nim tłum, a pretorzy, zdarłszy z nich szaty, kazali ich siec rózgami; (23) a gdy im wiele razów zadali, wrzucili ich do więzienia i nakazali stróżowi więziennemu, aby ich bacznie strzegł. (24) Ten, otrzymawszy taki rozkaz, wtrącił ich do wewnętrznego lochu, a nogi ich zakuł w dyby. (25) A około północy Paweł i Sylas modlili się i śpiewem wielbili Boga, więźniowie zaś przysłuchiwali się im. (26) Nagle powstało wielkie trzęsienie ziemi, tak że się zachwiały fundamenty więzienia i natychmiast otworzyły się wszystkie drzwi, a więzy wszystkich się rozwiązały. (27) A gdy się przebudził stróż więzienny i ujrzał otwarte drzwi więzienia, dobył miecza i chciał się zabić, sądząc, że więźniowie uciekli. (28) Lecz Paweł odezwał się donośnym głosem, mówiąc: Nie czyń sobie nic złego, bo jesteśmy tu wszyscy. (29) Zażądał wtedy światła, wbiegł do środka i drżąc cały, przypadł do nóg Pawła i Sylasa, (30) i wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? (31) A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. (32) I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu. (33) Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy. (34) I wprowadził ich do swego domu, zastawił stół i weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga." - Dzieje Apostolskie 16:19-34 BW
Trwając w PANU Jezusie, a ON w nas - mamy w moc Bożą przewyższającą wszystko co ziemskie, wszystko co może dotknąć nas. Nikt i nic nie może złamać nas jeśli trwamy w PANU, a ON jest w nas, tylko wierzmy, tylko bezgranicznie trzymajmy się tego i działajmy będąc pewni PANA w nas .......... "Mówię o hańbie, jakbyśmy byli słabi; lecz w czym ktoś jest śmiały - mówię jak głupi - ja też jestem śmiały. (22) Są Hebrajczykami? Ja także. Są Izraelitami? Ja także. Są potomstwem Abrahama? Ja także. (23) Są sługami Chrystusa? Mówię jak głupi: Ja jeszcze bardziej; w pracach więcej, w chłostach nad miarę, w więzieniach częściej, w niebezpieczeństwie śmierci wielokroć. (24) Od Żydów pięciokrotnie otrzymałem czterdzieści razów bez jednego. (25) Trzy razy byłem bity rózgami, raz kamienowany, trzy razy rozbił się ze mną okręt, dzień i noc spędziłem w głębinie morskiej. (26) Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od bandytów, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustyni, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach wśród fałszywych braci; (27) W trudzie i znoju, często w czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, często w postach, w zimnie i nagości; (28) A poza tymi sprawami zewnętrznymi, w tym, co mi codziennie ciąży, w trosce o wszystkie kościoły. (29) Któż jest słaby, żebym i ja nie był słaby? Któż się gorszy, żebym i ja nie płonął? (30) Jeśli mam się chlubić, będę się chlubić z moich słabości. (31) Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, który jest błogosławiony na wieki, wie, że nie kłamię. (32) W Damaszku namiestnik króla Aretasa otoczył strażą miasto Damasceńczyków, chcąc mnie schwytać; (33) Ale przez okno spuszczono mnie w koszu przez mur i uszedłem jego rąk." - 2 List apostoła Pawła do Koryntian 11:21-33 UBG ________________________ "Nie mówię tego z powodu niedostatku, bo nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. (12) Umiem uniżać się, umiem też obfitować. Wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony: umiem być syty i cierpieć głód, obfitować i znosić niedostatek. (13) Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia." - List apostoła Pawła do Filipian 4:11-13 UBG
"Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? (36) Jak napisano: Z powodu ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. (37) Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez tego, który nas umiłował. (38) Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, (39) ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." - List apostoła Pawła do Rzymian 8:35-39 BW
"Tak więc kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł. (13) Nie nawiedziła was pokusa inna niż ludzka. Lecz Bóg jest wierny i nie pozwoli, żebyście byli kuszeni ponad wasze siły, ale wraz z pokusą da wyjście, żebyście mogli ją znieść." - 1 List apostoła Pawła do Koryntian 10:12-13 UBG
"Pan da siłę ludowi swemu, Pan pobłogosławi lud swój pokojem!" - Psalm 29:11 BW
"Straszny jest Bóg w świątyni swojej; Bóg Izraela daje moc i siłę ludowi. Niech będzie Bóg błogosławiony!" - Psalm 68:36 BW
"Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość. (29) Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości. (30) Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają, (31) lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają." - Księga Izajasza 40:28-31 BW
"Błogosławiony człowiek, który znosi próbę, bo gdy zostanie wypróbowany, otrzyma koronę życia, którą obiecał Pan tym, którzy go miłują." - List Jakuba 1:12 BW
Ernest Shackleton i jego załoga - nie poddali się, nie zrezygnowali, o ile bardziej my zbawieni w naszej duchowej pielgrzymce nie mamy prawa poddać się, nie mamy prawa zrezygnować nawet w najgorszych okolicznościach. Zbawiony bracie i siostro : nigdy nie trać nadziei wobec PANA Jezusa który ma wszelką moc w niebie i na ziemi. Zbawiony bracie i siostro : nigdy nie rezygnuj w posłuszeństwie, poddaniu się PANU Jezusowi. Zbawiony bracie i siostro : nigdy nie przestawaj zabierać się siebie a wybieraj zawsze wolę PANA Jezusa. ON nas nie porzuci, nie opuści, w mocy Jego obecności mamy wszelką moc do wykonania Jego woli, do bycia Mu wiernym do końca, do wykonywania do końca przykazań miłości. Nie patrzmy na okoliczności, ale kierujmy serca na OJCA i SYNA pośród modlitw, uwielbienia dla nich dwóch. Miłują nas miłością doskonałą, uczynili nas swoimi dziećmi, a więc nigdy nas nie zostawią, nie pozwolą aby grzech, zło, cierpienie nas pokonały. Chwała tylko Im dwóm za wszystko. Z każdym dniem bliżej nich w Ich rajskim Nowym Jeruzalem gdzie nie ma zła, cierpień, ale doskonała świętość, miłość, radość. Cierpienia nasze obecne i przyszłe będą miały swój kres, są tylko czasowe, a radość w Nowym Jeruzalem nigdy nie będzie miała końca. Najlepsze przed zbawionymi, ale wytrwajmy do końca, strzeżmy tego skarbu aby nikt i nic nam go nie ukradły. Strzeżmy swego serca, nie porzucajmy bezgranicznego zaufania wobec PANA BOGA.
"Miłość mocniejsza od śmierci i słodsza od najlepszego miodu część XXIV -- Im większa miłość agape tym ochotniejsze poświęcenie siebie dla dobra drugiego" - https://mieczducha888.blogspot.com/2023/11/miosc-mocniejsza-od-smierci-i-sodsza-od.html
27 śmiałków poświęciło siebie idąc za śmiertelnikiem Ernest Shackletonem, nieskończenie lepiej, mądrzej poświęcać siebie idąc za zmartwychwstałym wszechmogącym PANEM ZBAWICIELEM Jezusem Chrystusem który z doskonałej miłości umarł za grzeszników. Lepszy dzień z NIM i OJCEM niż gdzie indziej miliardy dni. ... "Oczekiwanie ... Czego najbardziej oczekujesz ?? Na co najbardziej czekasz ??" - https://mieczducha888.blogspot.com/2023/11/czego-najbardziej-oczekujesz-na-co.html"Albowiem Paweł postanowił minąć Efez, aby nie tracić już więcej czasu w Azji; śpieszył się bowiem, aby, jeśli to możliwe, być na Zielone Święta w Jerozolimie. (17) A posławszy z Miletu do Efezu, wezwał starszych zboru. (18) A gdy stawili się u niego, rzekł im: Wy wiecie od pierwszego dnia, gdy stanąłem w Azji, jak byłem przez cały czas z wami, (19) i jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i doświadczeń, które na mnie przychodziły z powodu zasadzek Żydów, (20) jak nie uchylałem się od zwiastowania wam wszystkiego, co pożyteczne, od nauczania was publicznie i po domach, (21) wzywając zarówno Żydów, jak i Greków do upamiętania się przed Bogiem i do wiary w Pana naszego, Jezusa. (22) I oto teraz, zniewolony przez Ducha, idę do Jerozolimy, nie wiedząc, co mnie tam spotka, (23) prócz tego, o czym mnie Duch Święty w każdym mieście upewnia, że mnie czekają więzy i uciski. (24) Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej." - Dzieje Apostolskie 20:16-24 BW
"Lecz ty bądź czujny we wszystkim, znoś cierpienia, wykonuj dzieło ewangelisty, w pełni dowódź swojej służby. (6) Ja bowiem już mam być złożony w ofierze, a czas mojego odejścia nadchodzi. (7) Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem. (8) Odtąd odłożona jest dla mnie korona sprawiedliwości, którą mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali jego przyjście." - List apostoła Pawła do Tymoteusza 4:5-8 UBG
"Ty więc, synu mój, wzmacniaj się w łasce, która jest w Chrystusie Jezusie, (2) a co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać. (3) Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa. (4) Żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał.
- "Ewentualna śmierć bliskich osób -- Jak nie bać się wojny krachu ciężkich czasów część 61 LXI" - https://mieczducha888.blogspot.com/2023/10/ewentualna-smierc-bliskich-osob-jak-nie.html
"Nie lękaj się cierpień, które mają przyjść na cię. Oto diabeł wtrąci niektórych z was do więzienia, abyście byli poddani próbie, i będziecie w udręce przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota." - Objawienie Jana 2:10 BW
"Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, (4) przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość." - 2 List apostoła Piotra 1:3-4 BW
"Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. (6) Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał; Cóż może mi uczynić człowiek?" - List apostoła Pawła do Hebrajczyków 13:5-6 BW
W PANU BOGU Jezusie Chrystusie jestem gotowy na wszystko. Jestem gotowy na wszystko, ale nic ze mnie, ale to wszystko dzięki Jego łasce ... "Lecz powiedział mi: Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości."
"Nie czytaj więcej tego bloga, nie czytaj więcej moich artykułów - [JEŚLI jesteś ..." - https://mieczducha888.blogspot.com/2023/04/nie-czytaj-wiecej-tego-bloga-nie-czytaj.html"Cudowna prawda w ostatnim zdaniu Biblii Objawienie Jana 22:21 - Ewangelia Prawdziwej Łaski część 7" - https://mieczducha888.blogspot.com/2019/08/cudowna-prawda-w-ostatnim-zdaniu-biblii_31.html
"Dlaczego w rzymskim katolicyzmie nie ma Jezusowego pokoju ducha - Mam już dzisiaj życie wieczne część 7" - https://mieczducha888.blogspot.com/2019/07/dlaczego-w-rzymskim-katolicyzmie-nie-ma.html
"Zakaz rozwodów. Tylko śmierć kończy małżeństwo kocia łapa grzechem część 5 - małżeństwa Samarytanki z 4 rozdziału Ewangelii Jana" - https://mieczducha888.blogspot.com/2019/08/zakaz-rozwodow-tylko-smierc-konczy.html
"polityczna pajęczyna w którą wpadły miliardy ludzi część 2 - miliony Polaków w pułapce ty też ?!" - https://mieczducha888.blogspot.com/2019/10/polityczna-pajeczyna-w-ktora-wpady.html
"CHRYSTUSOWY BOŻY "zegar" nie stoi w miejscu oraz wytrwanie w krytycznych i pozornie beznadziejnych chwilach - Jak nie bać się wojny krachu ciężkich czasów część XXII" - https://mieczducha888.blogspot.com/2021/07/chrystusowy-bozy-zegar-nie-stoi-w.html
"Bluźniercza Pierwsza Komunia Nieświęta. - Ewangelia Prawdziwej Łaski część 10" - https://mieczducha888.blogspot.com/2022/05/bluzniercza-pierwsza-komunia-nieswieta.html
"Upadek dogmatów maryjnych część 8 - różańcowe bałwochwalstwo i demoniczne cuda w Wąwolnicy" - https://mieczducha888.blogspot.com/2019/09/upadek-dogmatow-maryjnych-czesc-8.html
"Chrześcijański pacyfizm wiernym naśladowaniem Jezusa Zbawiciela część 2 - odmowa brania udziału w przyszłej wojnie światowej" - https://mieczducha888.blogspot.com/2018/11/chrzescijanski-pacyfizm-wiernym_27.html
"Złote Miasto niesamowity wieczny dom chrześcijan część 13 - Rajska BOŻA obecność najcudowniejszą rzeczą najwspanialszym stanem wszechczasów" - https://mieczducha888.blogspot.com/2022/06/zote-miasto-niesamowity-wieczny-dom_23.html
Wpis brata Jarka : "Zdrowa Społeczność – Po Miłości Ją Poznacie" - Https://Duchowepogotowie.Pl/2022/09/Zdrowa-Spolecznosc-W-Milosci.Html
Biblijny kondycjonalizm : "KŁAMSTWO SZATANA Z KSIĘGI RODZAJU 3:4 NA CAŁYM ŚWIECIE, M.IN. W SEKCIE RZYMSKOKATOLICKIEJ I W WIELU KOŚCIOŁACH "BIBLIJNYCH - EWANGELICZNYCH". KŁAMSTWO NIEŚMIERTELNEJ DUSZY W KOŚCIOŁACH - BIBLIJNA PRAWDA O ŻYCIU PO ZMARTWYCHWSTANIU A NIE PO ŚMIERCI CZĘŚĆ 16" - HTTPS://BINITARIANIZM123ANIHILACJONIZM.BLOGSPOT.COM/2021/11/KAMSTWO-SZATANA-Z-KSIEGI-RODZAJU-34-NA.HTML
Biblijny anihilacjonizm : "Piekielne bluźnierstwo i kłamstwo kontra biblijna prawda kondycjonalizmu i anihilacjonizmu część 3 piekielny grzech wielu chrześcijan gorszy niż grzech Halloween" - https://mieczducha888.blogspot.com/2020/10/piekielne-bluznierstwo-i-kamstwo-kontra.html
Biblijny binitarianizm : "Biblijna i apostolska nauka binitarianizmu część 41 - AntyCHRYSTUSOWA trzecia osoba Trójcy = antyCHRYSTUSOWY trynitarianizm" - https://binitarianizm-biblijny.blogspot.com/2023/01/biblijna-i-apostolska-nauka.html
"Biblijna i apostolska nauka binitarianizmu część 25 - Trynitarianizm Trójca są herezją i bluźnierstwem" - https://binitarianizm-biblijny.blogspot.com/2021/07/biblijna-i-apostolska-nauka.html........... Chwała OJCU oraz BOGU Prawdziwemu Jezusowi Chrystusowi PANU ZBAWCY. Jedynie Oni dwaj mają odwieczną naturę JHWH. - Ewangelia Jana 1:1, 20:28, 1 Jan 5:20, Objawienie 5:13, 1 Koryntian 8:5-6 i wiele innych .... Charis2007@wp.pl ... 14.11.2023 Puławy , Dominik Marzec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz